O miodach na półkach sklepowych.

Kraj pochodzenia Ukraina.

Na stronie internetowej Świętokrzyskiego Związku Pszczelarskiego pojawił się artykuł p.t. Tak oszukują. Czy miód na półkach sklepowych zawsze ma pewne pochodzenie?”

Co rusz na łamach różnych gazet i portali internetowych pojawiają się artykuły o miodach – mieszankach miodów z UE i z poza UE. Czy słusznie sobie zasłużyły na taką złą opinie. Kolejny artykuł o miodach.
Z powodu braku tegorocznych miodów odmianowych u pszczelarzy, nie tylko polskich pszczelarzy, trzeba zwracać większą uwagę na to co się będzie pojawiać na półkach sklepowych pod nazwą miód.
 Kolejny artykuł o miodzie w złym świetle z przestrogą dla konsumentów.

Szokujące. Tak nas oszukują na miodach. „Zyski większe niż z handlu kokainą”
Myślisz, że wszystkie miody, które sprzedaje się w naszych sklepach pochodzą z polskich pasiek? Nic z tego. Wiele z nich to mieszkanki miodów pochodzących z Unii Europejskiej i spoza niej, czyli z Chin czy Ukrainy.
 
Polacy spożywają tylko 300 g miodu rocznie. To mało. Dla porównania Grecy jedzą aż 3,5 kg. A miód ma wiele pozytywnych właściwości zdrowotnych. Jest źródłem składników mineralnych takich jak żelazo, magnez czy wapń. Oprócz tego zawiera witaminy z grupy B, a także witaminę C. Sęk w tym, że trzeba wiedzieć jaki miód wybierać. Nie każdy pochodzi z polskich pasiek.
Chiny są pierwszym na świecie producentem miodu. Unia Europejska zajmuje drugą pozycję, ale ilość produkowanego w krajach Unii miodu nie pokrywa całego zapotrzebowania. W związku z tym aż 40 proc. importujemy właśnie z Chin. Eksperci Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych informują, że miody importowane z Chin lub innych azjatyckich krajów są tańsze od naszych lokalnych wyrobów, ale mają też gorszą jakość. Dlatego tak ważne jest czytanie etykiet na opakowaniach miodu.
Sprawdzaj, co jest w środku
Jeżeli na etykiecie przy kraju pochodzenia znajdziemy informację „mieszanka miodów z UE i niepochodzących z UE” oznacza to, że np. miód polski, wymieszano z chińskim albo ukraińskim. Kupując taki produkt nie wiemy tak naprawdę skąd dokładnie pochodzi i jak został wyprodukowany. Nie mamy również informacji o dokładnej ilości procentowej miodów z poszczególnych krajów. Nie wiemy czy słowo „mieszanka” nie oznacza, że miód w 90 proc. pochodzi z Chin, a w 10 proc. z krajów Unii Europejskiej.
 
Takich miodów znalazłam w sklepie kilka.
Niektórzy producenci umieszczają na etykiecie informację, że produkt „pochodzi wyłącznie z pasiek Unii Europejskiej”, co sugeruje nam, że te z innych krajów nie są takie pożądane.

Miód najczęściej fałszowanym produktem
Niestety jakość chińskiego miodu pozostawia wiele do życzenia. Na przestrzeni lat w mediach pojawiło się wiele doniesień dotyczących chorób pszczół, czy stosowania tam szkodliwych chemikaliów do produkcji. – Chińczycy kilkukrotnie zostali złapani na oszukiwaniu, czyli np. dodawaniu syropu ryżowego lub innego – do miodu eksportowego. W pewnym momencie eksportowali go tak dużo, że niemożliwe byłoby wyprodukowanie takiej ilości. Pod nazwą „miód zagraniczny” kryje się często „miód sztuczny”, który nie ma nic wspólnego z naturalnym wyrobem – komentuje pszczelarz Wojciech Janek.
Pojawiły się również informacje, że importerzy miodów w Europie poddają ten miód wysokiej temperaturze, aby był bardziej płynny i żeby zminimalizować koszty. Tym sposobem z miodu uciekają cenne wartości odżywcze.
Czytaj więcej na https://finanse.wp.pl/szokujace-tak-nas-oszukuja-na-miodach-zyski-wieksze-niz-z-handlu-kokaina

Źródło: strona internetowa http://www.zwiazekpszczelarski.pl/czy-miod-na-polkach-sklepowych-zawsze-ma-pewne-pochodzenie
Podsumowanie…

Powyższy artykuł dobitnie pokazuje nam jaki mechanizm istnieje przy miodach importowanych. Nie wiemy czy miód ten jest miodem prawdziwym czy został zafałszowany. Szkoda tylko, że rodzimi pszczelarze mają cały czas pod górkę i żadnego prawdziwego wsparcia ze strony władz.

Prawdą jest to, że możemy korzystać z różnych form wsparcia refundowanego (zakup sprzętu pszczelarskiego, pszczół, szkoleń, itp.), ale czy to wystarczy? Czy ktoś się zastanowił czy taka pomoc wystarcza i do jakiej grupy jest ona kierowana oraz jakie wymogi należy spełnić? Rolnik, któremu w danym roku susza bądź powódź zniszczyły plony może starać się o rekompensatę. A czy pszczelarz też? Aby ułatwić nam sprzedaż produktów pszczelich wprowadzono dwie formy tj. Rolniczy Handel Detaliczny i Sprzedaż Bezpośrednią. Brawo, Z tym, że jednocześnie wprowadzono obwarowania które należy spełnić. Między innymi wymóg badania wody czy choćby posiadania atestu na opakowania szklane.

Miejmy nadzieję, że pszczelarstwo któremu tak dużo zawdzięczamy nie upadnie całkiem lub też nie przejdzie do tzw. szarej strefy.